Lucy
Rozparła
się wygodniej w fotelu i czekała. Natsu niedawno wyszedł za
potrzebą, a Gray kłócił się z ochroną o to, co ma na sobie. A
raczej czego nie ma.
Odkąd poznała Natsu jej świat zmienił się nie do poznania. Uśmiechała się częściej, śmiała się szczerze. A co najważniejsze w końcu miała, kogoś z kim mogłaby to robić. To dzięki niemu znalazła dom. Rodzinę. I, mimo że są niepoprawni, kłócą się i sieją zamęt, są naprawdę wspaniałymi ludźmi!
Rozejrzała się po sali. Różowowłosy jeszcze nie wrócił. Gdzie on się podziewa? Gray też gdzieś zniknął razem z ochroniarzem.
Do spektaklu jeszcze trochę czasu zostało. Postanowiła rozejrzeć się trochę za nimi.
Wstała ze swojego miejsca i ruszyła na korytarz. Zachwycając się architekturą, parła przed siebie, kiedy nagle ktoś obok niej przebiegł. Nim spostrzegła kto to był, zaliczyła bliskie spotkanie z ziemią. Runęła jak długa, a razem z nią kobieta, która spowodowała wypadek. Kobieta jak szybko upadła tak, wstała i, nie zwracając na blondynkę uwagi, ruszyła w pogoń nie wiadomo za czym.
Lucy mignęły tylko szkarłatne włosy.
„No naprawdę! To jest teatr do cholery, a nie plac zabaw! Mogliby się zachowywać.”
Wzburzona otrzepała się, wstała i ruszyła dalej.
Odkąd poznała Natsu jej świat zmienił się nie do poznania. Uśmiechała się częściej, śmiała się szczerze. A co najważniejsze w końcu miała, kogoś z kim mogłaby to robić. To dzięki niemu znalazła dom. Rodzinę. I, mimo że są niepoprawni, kłócą się i sieją zamęt, są naprawdę wspaniałymi ludźmi!
Rozejrzała się po sali. Różowowłosy jeszcze nie wrócił. Gdzie on się podziewa? Gray też gdzieś zniknął razem z ochroniarzem.
Do spektaklu jeszcze trochę czasu zostało. Postanowiła rozejrzeć się trochę za nimi.
Wstała ze swojego miejsca i ruszyła na korytarz. Zachwycając się architekturą, parła przed siebie, kiedy nagle ktoś obok niej przebiegł. Nim spostrzegła kto to był, zaliczyła bliskie spotkanie z ziemią. Runęła jak długa, a razem z nią kobieta, która spowodowała wypadek. Kobieta jak szybko upadła tak, wstała i, nie zwracając na blondynkę uwagi, ruszyła w pogoń nie wiadomo za czym.
Lucy mignęły tylko szkarłatne włosy.
„No naprawdę! To jest teatr do cholery, a nie plac zabaw! Mogliby się zachowywać.”
Wzburzona otrzepała się, wstała i ruszyła dalej.
Natsu
Obudził
się związany w jakimś ciasnym pomieszczeniu.„Co jest, do cholery?” poruszył się, ale sznur trzymał mocno. Już po chwili turlał się, jakby miał napad padaczki.
- Nic z tego...-mruknął do siebie, kiedy się trochę ogarnął. - A może...
Zaczął z jeszcze większą zawziętością miotać się po pomieszczeniu. Kulał się po podłodze, obijał o półki czy wiadra, aby po kilku takich atakach uderzyć głową w ścianę. Padł na ziemię i spojrzał przed siebie. Na leżącą na ziemi zapalniczkę, która musiała mu wypaść, gdy miał atak... gdy zachowywał się jak on sam.
Sięgnął
po nią i zapalił. Na ustach pojawił mu się szatański uśmieszek.
Spróbował spalić krępujące go więzy, ale za którymś razem,
gdy potarł krzesiwem, zapalniczka wypadła mu z rąk.
- Cholera! Trzeba było nie szczędzić i kupić tą cholerną cipę!*
Obrócił się na klęczki i zaczął wzrokiem przeszukiwać pomieszczenie. Znalazł zapalniczkę, leżącą przed regałem.
Doczołgał się tam i spróbował ją pochwycić. Kiedy już mu się udało, spróbował ponownie spalić więzy.
W końcu się udało! Uradowany rozerwał nadpalony sznur i wstał. Zaaferowany swoim małym sukcesem nie zwrócił uwagi, że płomień zajął jego koszulkę. Podszedł do drzwi i wtedy poczuł swąd palącego się materiału. Odwrócił się,ale niczego nie dostrzegł. Wzruszył ramionami i otworzył drzwi.
A raczej zrobiłby to, gdyby nie fakt, że ktoś je zaryglował od zewnątrz.
Zdenerwowany- łagodnie mówiąc - Natsu, wrócił pod regał i wziął rozbieg, rzucając się na drzwi oraz przy okazji podpalił kilka rzeczy.
Drzwi pod siłą jego ciała z lekkim oporem puściły z zawiasów i chłopak poleciał za nimi na podłogę. Usłyszał krzyk i obrócił się w stronę, skąd dobiegał. Ujrzał tam blondynkę... Luigi? Nieee... Lucy! Uśmiechnął się promiennie i ruszył w jej kierunku, na co ona pisnęła i zaczęła się wycofywać.
- NnnNatsu... Ty się palisz.
- Hah.. Wiem, że jestem gorący i w ogóle. ale to nie powód do strachu - puścił jej oczko i wyciągnął ramiona w jej stronę, chciał ją przytulić. Pokazać, że nic jej przy nim nie grozi...
„Kobiety są naprawdę kruche i delikatne, nie to co Erza...” Pomyślał i już miał objąć ramionami dziewczynę, kiedy zauważył płomienie na własnej ręce.
- No nie! Znowu! - zdenerwowany, że wcześniej tego nie zauważył, zdjął to co zostało z koszulki i zaczął przyklepywać płomienie.
Dziewczyna stała jak sparaliżowana i przyglądała się chłopakowi w osłupieniu. Płonął! Nie zwrócił na to wcześniej uwagi, a teraz przyklepywał swoje ciało z taką obojętnością!
Kiedy już skończył, obejrzał się dokładnie. Miał kilka zadrapań, pewnie od miotania się w tym składziku na miotły. A poza tym miejscami jego skóra nosiła ślady osmalenia oraz zróżowienia.
Spojrzał na składzik. Płomienie lizały go od wewnątrz, pochłaniając wszystko, co w nim było. Białą dotychczas ścianę przy framudze drzwi teraz pokrywały ślady sadzy.
Odwrócił się na pięcie, chwycił zszokowaną Lucy i puścił się biegiem korytarzem, ciągnąc osłupiałą dziewczynę.
Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. To powiedzenie nie jest przesadą. Wystarczyłoby zmienić „cieszy” na „wścieka” i mamy zobrazowaną sytuację która nastąpiła po skręceniu w jeden z korytarzy. Chłopak wpadł na kogoś, a tym samym pociągnął blondynkę ze sobą. Już miał tego kogoś opieprzyć, że jak on łazi i niech na przyszłość uważa, bo mu nogi z dupy powyrywa, ale jego temperament nagle uleciał, gdy dojrzał na kim leży.
Z paniką szarpnął się na nogi i, zapominając o towarzyszce, zaczął uciekać, ale nie zdążył zrobić kroku, a smukła kobieca dłoń chwyciła go za włosy, rzuciła na pobliską ścianę i, trzymając go w górze, zaczęła go opieprzać.
- Natsu, ty debilu! Patrz, jak łazisz! Masz szczęście, że nie mam czasu, bo bym cię porządnie zlała
Puściła go, a ten upadł, nie wierząc we własne szczęście! Dotknął... Phi, żeby tylko dotknął! Leżał na Erzie, a ona mu nic nie zrobiła! Ba! Puszcza go wolno! Powinien być martwy. Ale żyje!
- Tylko zobaczę cię w ośrodku, a wyrównamy rachunki. - Złorzeczyła i ruszyła przed siebie.
Żyje. Do czasu.
- Natsu... Kto to był?- spytała Lucy, przypominając sobie, że już ją gdzieś widziała. - Ona była...
- Zła, przerażająca i bezduszna! Erza Scarlet, prawa ręka staruszka... Tylko gorsza. O wiele! Wierz mi! Ciesz się, że cię nie zauważyła! Ona jest potworna!
- Chodziło mi raczej o to, że jest piękna, ale skoro tak przedstawiasz sprawę, będę się trzymać od niej z daleka.
- I słusznie - wypiął dumnie pierś i z wyrazem spełnienia na twarzy, że udało mu się kogoś ocalić przed gniewem szkarłatnowłosej kobiety-potwór, ruszył w przeciwną stronę niż ta, w która ona się udała.
- Gdzie idziemy? - Lucy zrównała się z nim i wyczekiwała odpowiedzi.
- Znaleźć tego debila, co mnie związał i zamknął w tej klitce! Jak ja go dorwę, to mu łeb razem z dupą wyrwę!
Od razu zapomniał o karze śmierci z rąk Erzy.
- Cały się napaliłem!
Ruszył biegiem na ślepo.
„Eh... Faceci.”-pomyślała i pobiegła za nim.
- Cholera! Trzeba było nie szczędzić i kupić tą cholerną cipę!*
Obrócił się na klęczki i zaczął wzrokiem przeszukiwać pomieszczenie. Znalazł zapalniczkę, leżącą przed regałem.
Doczołgał się tam i spróbował ją pochwycić. Kiedy już mu się udało, spróbował ponownie spalić więzy.
W końcu się udało! Uradowany rozerwał nadpalony sznur i wstał. Zaaferowany swoim małym sukcesem nie zwrócił uwagi, że płomień zajął jego koszulkę. Podszedł do drzwi i wtedy poczuł swąd palącego się materiału. Odwrócił się,ale niczego nie dostrzegł. Wzruszył ramionami i otworzył drzwi.
A raczej zrobiłby to, gdyby nie fakt, że ktoś je zaryglował od zewnątrz.
Zdenerwowany- łagodnie mówiąc - Natsu, wrócił pod regał i wziął rozbieg, rzucając się na drzwi oraz przy okazji podpalił kilka rzeczy.
Drzwi pod siłą jego ciała z lekkim oporem puściły z zawiasów i chłopak poleciał za nimi na podłogę. Usłyszał krzyk i obrócił się w stronę, skąd dobiegał. Ujrzał tam blondynkę... Luigi? Nieee... Lucy! Uśmiechnął się promiennie i ruszył w jej kierunku, na co ona pisnęła i zaczęła się wycofywać.
- NnnNatsu... Ty się palisz.
- Hah.. Wiem, że jestem gorący i w ogóle. ale to nie powód do strachu - puścił jej oczko i wyciągnął ramiona w jej stronę, chciał ją przytulić. Pokazać, że nic jej przy nim nie grozi...
„Kobiety są naprawdę kruche i delikatne, nie to co Erza...” Pomyślał i już miał objąć ramionami dziewczynę, kiedy zauważył płomienie na własnej ręce.
- No nie! Znowu! - zdenerwowany, że wcześniej tego nie zauważył, zdjął to co zostało z koszulki i zaczął przyklepywać płomienie.
Dziewczyna stała jak sparaliżowana i przyglądała się chłopakowi w osłupieniu. Płonął! Nie zwrócił na to wcześniej uwagi, a teraz przyklepywał swoje ciało z taką obojętnością!
Kiedy już skończył, obejrzał się dokładnie. Miał kilka zadrapań, pewnie od miotania się w tym składziku na miotły. A poza tym miejscami jego skóra nosiła ślady osmalenia oraz zróżowienia.
Spojrzał na składzik. Płomienie lizały go od wewnątrz, pochłaniając wszystko, co w nim było. Białą dotychczas ścianę przy framudze drzwi teraz pokrywały ślady sadzy.
Odwrócił się na pięcie, chwycił zszokowaną Lucy i puścił się biegiem korytarzem, ciągnąc osłupiałą dziewczynę.
Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. To powiedzenie nie jest przesadą. Wystarczyłoby zmienić „cieszy” na „wścieka” i mamy zobrazowaną sytuację która nastąpiła po skręceniu w jeden z korytarzy. Chłopak wpadł na kogoś, a tym samym pociągnął blondynkę ze sobą. Już miał tego kogoś opieprzyć, że jak on łazi i niech na przyszłość uważa, bo mu nogi z dupy powyrywa, ale jego temperament nagle uleciał, gdy dojrzał na kim leży.
Z paniką szarpnął się na nogi i, zapominając o towarzyszce, zaczął uciekać, ale nie zdążył zrobić kroku, a smukła kobieca dłoń chwyciła go za włosy, rzuciła na pobliską ścianę i, trzymając go w górze, zaczęła go opieprzać.
- Natsu, ty debilu! Patrz, jak łazisz! Masz szczęście, że nie mam czasu, bo bym cię porządnie zlała
Puściła go, a ten upadł, nie wierząc we własne szczęście! Dotknął... Phi, żeby tylko dotknął! Leżał na Erzie, a ona mu nic nie zrobiła! Ba! Puszcza go wolno! Powinien być martwy. Ale żyje!
- Tylko zobaczę cię w ośrodku, a wyrównamy rachunki. - Złorzeczyła i ruszyła przed siebie.
Żyje. Do czasu.
- Natsu... Kto to był?- spytała Lucy, przypominając sobie, że już ją gdzieś widziała. - Ona była...
- Zła, przerażająca i bezduszna! Erza Scarlet, prawa ręka staruszka... Tylko gorsza. O wiele! Wierz mi! Ciesz się, że cię nie zauważyła! Ona jest potworna!
- Chodziło mi raczej o to, że jest piękna, ale skoro tak przedstawiasz sprawę, będę się trzymać od niej z daleka.
- I słusznie - wypiął dumnie pierś i z wyrazem spełnienia na twarzy, że udało mu się kogoś ocalić przed gniewem szkarłatnowłosej kobiety-potwór, ruszył w przeciwną stronę niż ta, w która ona się udała.
- Gdzie idziemy? - Lucy zrównała się z nim i wyczekiwała odpowiedzi.
- Znaleźć tego debila, co mnie związał i zamknął w tej klitce! Jak ja go dorwę, to mu łeb razem z dupą wyrwę!
Od razu zapomniał o karze śmierci z rąk Erzy.
- Cały się napaliłem!
Ruszył biegiem na ślepo.
„Eh... Faceci.”-pomyślała i pobiegła za nim.
Gray
- Już
panu mówiłem! Ja nie rozbieram się celowo! Nie panuję nad tym!
To-to się samo dzieje!Gray rozmawiał z ochroniarzem już dobre dwadzieścia minut próbując wyjaśnić, że ekshibicjonizm jest u niego głęboko zakorzenionym schorzeniem z dzieciństwa. Niestety, stróża nic to nie obchodziło, ten człowiek jest tutaj by łapać tych, co naruszyli prawo, a półnagi Gray był taką osobą. Naruszył prawo i zostanie ukarany. Już miał mu zakładać kajdanki, kiedy do nich podeszła czerwonowłosa piękność. Ochroniarz nie ukrywał, że najbardziej z kobiecej sylwetki w oczy mu wpadł biust.
W jego głowie pojawiło się wiele nieprzyzwoitych myśli-jedna bardziej sprośna od drugiej- a dłonie samowolnie zaczęły się zaciskać i otwierać jakby miał w nich te ponętną część kobiecego ciała. Taaak. Musi sobie znaleźć dziewczynę.
Erza nawet na niego nie spojrzała tylko bezpośrednio zwróciła się do Graya.
- Widziałeś może, jak przebiegał tędy ciemnowłosy mężczyzna z fletem w ręce?
- Nie. Nikogo nie widziałem.- zamyślił się na chwilę, a następnie dodał-A skoro już tu jesteś. mogłabyś wytłumaczyć, że ja nie panuje nad rozbieraniem się? - spojrzał na nią z nadzieja.
Chciał już stąd wyjść. Pal licho występ! Chciał jak najszybciej wrócić do siebie, wziąć prysznic i wskoczyć na motor. Udać się na bardzo długą przejażdżkę.
- Hm... Gdzie on, do cholery, jest - zamyśliła się - no nic. Jeszcze go znajdę....Ty! - wskazała na rozmarzonego ochroniarza - Zabieram go, jest mi potrzebny! Chwyciła Graya i ruszyła, ale stróż prawa zagrodził im drogę.
- Nie mogę was przepuścić. Złamał prawo i zostanie ukarany.
- Naprawdę nie chcesz mi się przeciwstawiać, bo nie tylko prawo będzie tutaj jedyną złamaną rzeczą. - rzekła i zmierzyła go spojrzeniem, mogącym zabijać.
Ochroniarz nie dał po sobie znać, że groźba i ten przerażający wzrok ze strony kobiety tak go przestraszyło, że popuścił. Miał do czynienia z pijanymi kibolami, rockmenami, ćpunami i tego typu społecznością, ale nic nie jest straszniejsze i niebezpieczniejsze od wściekłej kobiety.
Trzęsąc się w środku, dalej stał im na przeszkodzie.
Zobaczył jak ręka czerwonowłosej zaciska się w pięść i nim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, leżał nieprzytomny na podłodze.
- Ostrzegałam. Nie znoszę, jak ktoś opóźnia moją prace.
Pozostały przy przytomności chłopak przełknął nerwowo ślinę i w milczeniu ruszył za Erzą.
Bał się chociażby odezwać, wiedział, że dziewczyna jest już niesamowicie zirytowana.
Zrównał się z nią i usłyszał, jak z naprzeciwka ktoś idzie. Szybko się poprawił. Nie ktoś, a bardzo duża grupa ktosiów. Zobaczył jak szkarłatnowłosa się spięła, a na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Gray. Widzę go. Zajmij się tymi tutaj, ja pójdę dorwać Kageyamę.
Chłopak osłupiał.
No tak! Ona poleci za jednym, a on ma się zająć grupą, na oko trzydziestu rosłych mężczyzn. Po chwili jednak ochłonął, jak ona zamierza przedostać się na drugą stronę?
I nim zdążył zapytać, Erza wzięła rozbieg. Szarżowała na dwójkę wyjątkowo ohydnych typków. Zaczęli uśmiechać się obleśnie i pogwizdywać. Nim ktokolwiek zdążył coś zobaczyć, dziewczyna wykonała ostry skręt w prawo, skoczyła na ścianę i odbiła się od niej.
Wylądowała jedną nogą na ramieniu jakiegoś łysola, a drugą na głowie jakiegoś chudzielca. I tak balansując, puściła się biegiem. Skacząc od jednego do drugiego, przebiegła całą odległość. No, prawie całą.
Kiedy już miała zeskakiwać na podłogę, jakiś facet wykonał na sobie wyrok śmierci i chwycił czerwonowłosą w pasie. Zaskoczona niespodziewanym ruchem, straciła równowagę, kopnęła mężczyznę w twarz i runęli na podłogę.
Gray niewiele widział, ale domyślił się, co się stało. Skrzywił się i nawet zaczął faceta żałować.
- NIE. DOTYKAJ. MNIE!
Usłyszał wściekły głos Erzy i głośny odgłos ciała uderzającego o ścianę.
Za kulisami
- Szefie, wszystko gotowe-
powiedział zmachany Kageyama, wręczając Erigorowi flet.Siwowłosy spojrzał na podarunek od swego towarzysza. W zamyśleniu podrapał się po głowie.
- Na chuj mi ta rurka? - nie wytrzymał i skierował wściekły wzrok na kulącego się ze strachu ciemnowłosego.
- Ale... Al... Sam kazałeś mi to zdobyć! - Kageyama, widząc pełen powątpiewania wzrok pracodawcy, kontynuował wyjaśnienia - Powiedział pan: „Rusz to swoje dupsko i znajdź mi Lullaby”. Oto i one. Czarno magiczny flet, w którym zapieczętowany jest demon z księgi jakiegoś tam Zerefa.
Erigor załamał się nad głupotą swoich pracowników. Wykonał gest rezygnacji. Wyjął broń z zamiarem zabicia tego idioty, ale stwierdził, że mu daruje. Tak czy siak wykona dziś morderstwo stulecia!
- Ty debilu! Miałeś tylko ściągnąć utwór Nickelbacka z iTunes! - nawrzeszczał i podszedł do krótko ściętego grubaska.
- Podnieś kurtynę na trzy. Przygotuj się.- rozejrzał się po swych towarzyszach. „Show time” pomyślał i pogładził swą lufę.
- Puścić kołysankę!
Z głośników zaczęła płynąć muzyka. Spokojnie, powoli, aby po chwili pobudzić słuchacza odgłosami perkusji. Następnie zmieniła się w miarowe odgłosy gitary i pianina.
Na sali zapadła cisza. Ludzie wsłuchiwali się w łagodny i kojący głos Chada Kroegera.
- Raz - szepnął. Zacisnął mocniej palce wokół broni. - Dwa - powiedział trochę głośniej, ale jego głos z ekscytacji drżał i nie brzmiało to zbyt pewnie. Odchrząknął i wyprostował się - TRZY!
Kotara zaczęła się podnosić. Jego ludzie byli już na stanowiskach. Z ostatnimi nutami piosenki, czyli akurat gdy zasłona zostanie w całości podniesiona, mieli zacząć strzelać.
Już tylko połowa. Jeszcze chwila, a pokaże tym dupkom jak szybko śmierć może zawitać przed ich próg. A tą śmiercią będzie on. Bóg Śmierci- Erigor. Zaśmiał się w duchu i przygotował do działania. Jeszcze tylko sekundy.
- CO ZA IDIOTA ZAMKNĄŁ MNIE I SPONIEWIERAŁ!? ZABIJĘ GNOJA!
Erigor odwrócił się w kierunku, z którego dobiegł go głos. Reszta jego kompanów się nie przejęła i zaczęła wypełniać swoją misję.
W drzwiach zobaczył tego różowowłosego młokosa. Teraz nieźle wkurzonego.
„Trzeba go się pozbyć, za często wpada nam w drogę.” pomyślał i skierował się w jego stronę z wycelowaną lufą wprost między jego oczy.
Natsu
Zobaczył
jak w jego stronę idzie ten sam siwowłosy, którego spotkał za
pierwszym razem, tak jak i wtedy mierzył do Dragneela z
pistoletu.Natsu, niewiele myśląc, uśmiechnął się i wyjął z kieszeni laskę dynamitu, a z drugiej zapalniczkę.
- Ale się napaliłem! -Krzyknął i zapalił ogień.
Erigor stanął niepewnie i wpatrywał się w dzieciaka. Natsu przysunął zapalniczkę pod lont, ale ta zgasła. Zaklął pod nosem i spróbował na nowo, z tym samym skutkiem.
Na sali
Co
mądrzejsi ludzie pochowali się za siedzeniami, gdy tylko usłyszeli
strzały. Ci, którzy tego nie zrobili, no cóż, mieli pecha. Leżeli
teraz w kałuży własnej krwi. Niektórzy martwi, inni tylko ranni,
ale byli też tacy, którzy przeżywali przedśmiertelną
agonię.Przerażeni, niezdolni do ruchu siedzieli, czekając, co przyniesie przyszłość.
Drzwi otwarły się z hukiem. Do pomieszczenia wpadła trójka ludzi, ale szybko padła na podłogę. Nieliczni mogli zauważyć jak przybysze pełzli w drugi koniec sali, a następnie w dół-w stronę sceny.
Chłopak, który z hukiem wszedł do sali wraz ze swymi przyjaciółkami, podniósł się i spróbował zwrócić na siebie uwagę strzelających. Nie musiał długo czekać, pociski natychmiast poleciały w jego stronę. W ostatniej chwili zdążył się schować. Zabójczy hałas opuszczania naboi z luf ustał. Przestępcy czekali, aż chłopak znów się wychyli. Ale nic takiego nie nastąpiło.
Gray czekał przyciśnięty jak najbliżej sceny. Erza i Lucy w tym czasie skradały się przed sceną na drugą stronę. Usłyszał ciche kroki nad sobą. Z bijącym gwałtownie sercem i pełen adrenaliny zdjął koszulkę i spojrzał w górę. Jakiś cień zamajaczył nad nim, a po chwili pojawił się łysawy grubasek z dziwnymi wąsami. Chłopak gwałtownie się wyprostował, obrócił i skoczył na grubego. Koszulkę okręcił wokół karabinu przeciwnika, wykręcając go. Całe szczęście Gray był trochę wyższy od napastnika i z niewielkim trudem udało mu się zacisnąć rękę na jego szyi. Ukryty za ciałem oprycha, w jednej ręce trzymając broń, a drugą podduszając napastnika szedł w kierunku reszty oprychów. Kątem oka zauważył Natsu siłującego się z jakimś kolesiem.
Mimo, że strzały ustały, mężczyźni nie opuścili broni. Lekko spanikowany Gray nie bardzo wiedział co ma robić. Plan był taki, że Gray odwraca uwagę od dziewczyn, które opuszczają kurtynę, w tym czasie ludzie uciekają z sali, ale jak już zwrócił całą uwagę na siebie... Co on ma teraz zrobić? Odpowiedź nadeszła szybciej niż myślał, wiele rzeczy wydarzyło się naraz.
- Juhu! - wrzasnął uradowany Natsu, trzymając w rękach zapalony dynamit.
- Nie dotykaj mnie, kretynie! - wrzasnęła Erza, waląc jakimś biedakiem o ścianę.
Kurtyna opadła, nastąpił wybuch.
Wszystko potoczyło się tak szybko. To był tylko wypadek... Chociaż z drugiej strony patrząc to musiało się tak skończyć. Każdy kto zna wychowanków Fairy Tail, wie że gdziekolwiek by się pojawili zawsze coś narozrabiają.
- Nurtuje mnie tylko jedno pytanie. Dlaczego my też siedzimy w areszcie!? - wykrzyknęła w kamienny sufit celi.
- To proste - zaczęła Erza, zakładając nogę na nogę i krzyżując ręce pod piersiami. - Byro nas nienawidzi. Każdy pretekst by zamknąć wróżki w klatce, to dobry pretekst.
- Ech...-westchnęła, padając na podłogę obok Natsu - I co teraz?
Fairy Tail bohatersko zatrzymało grupę kryminalistów, a teraz siedzi w celi obok nich. A wszystko zaczęło się od tego, że Natsu poszedł do toalety...
Nie rozpisze się niestety, bo idę spać, ale rozdział fajny! Ale mam ochotę na zrobienie ci krzywdy za to, że musiałam tyle czekać. xD
OdpowiedzUsuńNo nic oby następny pojawił się szybciej.
Weny! :*
Tutturu~!
OdpowiedzUsuńFajne zakończenie akcji :D
Ganianie się po teatrze, podpalenie składziku przez przypadek (swoją drogą, mam nadzieję, że budynek jeszcze stoi, nie spłonął w międzyczasie, bo nasze wróżki miałyby naprawdę przerypane xD) i ta strzelanina... Czyli to, co tygryski lubią najbardziej ^^
Tekstem o cipie mnie kupiłaś, kocham ten skecz, fajnie, że mi tym samym o nim przypomniałaś <3 No i to opanowanie Natsiastego, widać, że nie pierwszy raz ma taki problem, że płonie, profesjonalista (no chyba nie ;u;) ;D
I moja droga Lucynko, to oczywiste, że Natsu to gorący chłopak, nawet nie waż się tego kwest... chwila. Nie zaprzeczyła :'D
I Gray, Gray... Tak, tłumacz się, że to schorzenie z dzieciństwa, tłumacz, może ci ktoś gdzieś kiedyś uwierzy... ;P
A Erza straszna jak zawsze ;u;
No i oj tam. Po co komu czarna magia (z księgi jakiegoś tam Zerefa, nie wiem czemu, ale mnie to zabiło xD), wystarczą spluwy i piosenka :'D Dobry plan jest dobry.
No i ten, ogólnie pod względem technicznym nieźle ;D Widziałam chyba ze dwa albo trzy błędy. Przecinków masz sporo do wstawienia, ale interpunkcja ogólnie jest problematyczna, choć wszystko jest podobnież do ogarnięcia...
"Natsu niedawno wyszedł za potrzebą, a Gray kłócił się z ochroną o tym co ma na sobie." - kłócił się (...) o to, co ma na sobie. (No i przecinek, bo dwa zdania składniowe: kłócił się, ma na sobie)
"A co najważniejsze w końcu miała kogoś z kim mogłabym to robić." - tu też dwa zdania składniowe, miała kogoś, mogłaby to robić. No i literówka, skoro piszesz o Lucy w trzeciej osobie, to nie "mogłabym" ;)
"I mimo, że są niepoprawni, kłócą się i sieją zamęt są naprawdę wspaniałymi ludźmi!" - a tutaj częsty błąd, bo interpunkcja jest trollem ;u; W przypadku "mimo że", przecinek stawiamy przed całym tym wyrażeniem, nie w środku. No i w takim wypadku robi się wtrącenie z "mimo że są niepoprawni, kłócą się i sieją zamęt", więc po "zamęt" przecinek (przy okazji oddzielamy też dwa zdania składniowe ;)), więc podsumowując, zdanie powinno wyglądać tak: I, mimo że są niepoprawni, kłócą się i sieją zamęt, są naprawdę wspaniałymi ludźmi! ;)
"Różowo włosy jeszcze nie wrócił." - nie wiem, czy takie określenia są poprawne, tak szczerze powiedziawszy, ale i tak z nich nie korzystam, bo zwyczajnie za nimi nie przepadam. W każdym razie wydaje mi się, że "różowowłosy" powinno być razem (choć głowy sobie uciąć nie dam).
"Gray też gdzieś zniknął razem ochroniarzem." - tu literówka, zjadłaś "z" przez ochroniarzem ;)
"Zachwycając się architekturą parła przed siebie, kiedy nagle ktoś obok niej przebiegł." - imiesłów, więc "zachwycając się architekturą" i "parła przed siebie", powinno być oddzielone przecinkiem ;)
"Kobieta jak szybko upadła tak wstała i nie zwracając na blondynkę uwagi ruszyła w pogoń nie wiadomo za czym." - ogólnie jest "jak (coś tam), tak...", więc przecinek przed "tak". Poza tym "nie zwracając na blondynkę uwagi" to wtrącenie, więc z obu stron przecinki. Więc podsumowując: Kobieta jak szybko upadła, tak wstała i, nie zwracając na blondynkę uwagi, ruszyła w pogoń nie wiadomo za czym.
"Mogli by się zachowywać." - mogliby
"„Co jest do cholery?”poruszył się, ale sznur trzymał mocno. Już po chwili turlał się jakby miał napad padaczki." - przed "do cholery" przecinek, bo to wtrącenie. Przed "jakby" przecinek, bo, o ile normalnie faktycznie zazwyczaj nie stawia się przecinka, to w tym przypadku potem jest czasownik, więc trzeba oddzielić dwa zdania składowe (taka sama sytuacja jest z "jak", "niż", "niczym", nie dam sobie głowy uciąć, ale "czy" raczej też... Piszę raczej, bo wiem, że raz się wstawia, a raz nie. Dla przykładu, tu jest dobrze: "Kulał się po podłodze, obijał o półki czy wiadra...". Pewnie jeszcze parę takich łączników jest, ale teraz nie przychodzą mi do głowy). Poza tym spacja po myśli. Generalnie zauważyłam, że nie zawsze wstawiasz spacje przed, po lub i przed, i po myślniku. To niby chyba nie jest błąd jako taki, ale tekst wygląda estetyczniej i czytelniej, gdy te spacje są ;) Ale akurat w przypadku "to-to" (nie pamiętam teraz, gdzie to jest), jest dobrze, że myślnik jest bez spacji.
Usuń"Na leżącą na ziemi zapalniczkę, która musiała mu wypaść gdy miał atak... gdy zachowywał się jak on sam." - przecinek przed gdy. I ten, żeby ci to jeszcze jakoś zobrazować (bo ja nie umiem tłumaczyć, a chcę, żeby nie było niejasności czy coś ;u;): w drugim zdaniu nie ma przecinka przed "jak" i dobrze, bo dalej nie ma czasownika ;)
"Spróbował spalić krępujące go więzy, ale za którymś razem, gdy potarł krzesiwem zapalniczka wypadła mu ona z rąk." - tutaj dwie opcje:
a) potarł krzesiwem zapalniczki, wypadła mu ona z rąk.
b) potarł krzesiwem, zapalniczka wypadła mu z rąk.
W przypadku użycia "gdy" tworzą się dwa zdania składowe: gdy ktoś zrobi to i to, to stanie się to i to, prawda? Więc przecinek jest konieczny ;)
"Znalazł zapalniczkę leżącą przed regałem." - imiesłów, więc przecinek przed "leżącą".
"Zaoferowany swoim małym sukcesem nie zwrócił uwagi, że płomień zajął jego koszulkę." - a tu raczej "zaaferowany". Zaoferowana może być jakaś usługa albo coś takiego ;)
"Zdenerwowany- łagodnie mówiąc- Natsu, wrócił pod regał i wziął rozbieg rzucając się na drzwi, oraz przy okazji podpalił kilka rzeczy." - tutaj na przykład są te spacje, o których wspominałam wyżej. Poza tym przecinek przed "rzucając" (bo imiesłów), a ten przed "oraz" możesz wyrzucić. Przed "oraz" (tak samo jak przed "i") przecinka nie trzeba ;) Znaczy, pewnie są jakieśtam wyjątkowe sytuacje, ale nie wiem jakie...
"Drzwi pod siła jego ciała..." - ogonek zjadłaś w słowie "siłą" ;)
"Usłyszał krzyk i obrócił się w stronę skąd dobiegał." - przecinek przed "skąd", bo dwa zdania składowe.
"Ujrzał tam blondynkę... Luigu?" - obstawiam, że literówka, "Luigi" ;)
"-hah.. Wiem ze jestem gorący i w ogóle. Ale to nie powód do strachu- puścił jej oczko (...)." - spacja przed "Hah", no i zaczynamy zdania wielką literą. Poza tym przecinek przed "że" (i popraw literówkę, bo masz "ze", nie "że"). No i osobiście bym połączyła te dwa zdania ;) Poza tym: ogarnęłam troszkę zapis dialogów. Tam, gdzie opis czynności po myślniku to konkretnie czynność mówienia (np.: rzekł, szepnęła, krzyknął, odparła), w wypowiedzi nie stawiamy kropki (ale wielokropki, wykrzykniki i pytajniki oczywiście tak), a opis tej czynności piszemy małą literą, np.:
- Przyjdę po ciebie o szóstej - obiecał chłopiec.
Albo:
- Która godzina? - zapytała Basia.
Czy:
- Natychmiast to zostaw! - zawołała przerażona Dominika.
Natomiast gdy tekst po myślniku jest opisem niezwiązanym bezpośrednio ze sposobem mówienia, to wypowiedź kończy się kropką (czy innym znakiem), a opis po myślniku jest z wielkiej litery, np.:
Usuń- Gdzie on jest? - Zegar na pobliskiej kościelnej wieży wybił siedemnastą, więc Kasia miała powód do niepokoju. Adam spóźniał się już godzinę.
Lub:
- Zimno trochę. - Zerwał się wiatr, więc Tomek miał prawo do narzekania.
Czy coś takiego. W każdym razie nie do końca wiem, co zrobić z tym twoim "puścił oczko", bo nie jest to sposób mówienia, ale tego typu (puścił oczko, uśmiechnął się) wyrażenia, które nie dotyczą bezpośrednio sposobu wypowiadania kwestii, ale jednak są opisem towarzyszących reakcji, jak mi się wydaje, jest traktowany w ten sam sposób jak sposób mówienia. Problem w tym, że nie jestem pewna... Ale myślę, że możesz zostawić, jak jest - bez kropki i małą literą ;)
"zdenerwowany, że wcześniej tego nie zauważył zdjął to co zostało z koszulki i zaczął przyklepywać płomienie." - przecinek przed "zdjął".
"Nie zwrócił na to wcześniej uwagi, a teraz przyklepywał swoje ciało z taka obojętnością!" - zgubiony ogonek przy "taką".
"Kiedy już skończył obejrzał się dokładnie." - przecinek przed "obejrzał".
"A poza tym miejscami jego skóra z czerniała oraz zróżowiała." - skoro zczerniała, to niedobrze, martwica... ;P Wiem, że chodzi ci o osmalenie, ale ten...
"Płomienie lizały go od wewnątrz pochłaniając wszystko co w nim było." - przecinek przed "co" i przed "pochłaniając".
"Odwrócił się na pięcie, chwycił zszokowaną Lucy i puścił się biegiem korytarzem ciągnąć osłupiałą dziewczynę." - przecinek przed "ciągnąc". No i literówka w tym wyrazie, "ć" masz zamiast "c" ;)
"Jak się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy." - przecinek przed "to".
"Wystarczyło by zmienić „cieszy” na „wścieka” i mamy zobrazowaną sytuacje, która nastąpiła po skręceniu w jeden z korytarzy." - "sytuacjĘ", bo liczba pojedyncza. I "wystarczyłoby" razem ;)
"Z paniką szarpnął się na nogi i zapominając o towarzyszce zaczął uciekać, ale nie zdążył zrobić kroku, a smukła kobieca dłoń chwyciła go za włosy, rzuciła na pobliską ścianę i trzymając go w gorze zaczęła go opieprzać." - przecinki przed "zapominając" i po "towarzyszce", przed "trzymając" i po "górze". No i literówka w tym ostatnim wyrazie: "ó", nie "o" ;)
"-Natsu ty debilu! Patrz jak łazisz!" - przecinki po "Natsu" i po "patrz".
"Puściła go, a ten upadł nie wierząc we własne szczęście! Dotknął... Phi żeby tylko dotknął! Leżał na Erzie a ona mu nic nie zrobiła!" - przecinki przed "nie wierząc", po "phi" i przed "a ona...".
"-Tylko zobaczę cię w gildii, a wyrównamy rachunki." - gildii? Nie ośrodku? ;)
"-Znaleźć tego debila co mnie związał i zamknął w tej klitce! Jak ja go dorwę to mu łeb razem z dupa wyrwę!" - przecinek przed "co mnie...", przed "to mu łeb..." i literówka, zjedzony ogonek przy "dupą".
"Nie panuje nad tym! To-to się samo dzieje!" - panuję, bo Gray o sobie mówi ;)
"Niestety stróża nic to nie obchodziło, ten człowiek jest tutaj by łapać tych co naruszyli prawo, a półnagi Gray był taką osobą." - przecinek po "niestety" i przed "co naruszyli...".
"-Widziałeś może jak przebiegał tędy ciemnowłosy mężczyzna z fletem w ręce?" - przecinek przed "jak", bo po tym jest reszta zdania z czasownikiem, między innymi ;)
"A skoro już tu jesteś mogłabyś wytłumaczyć, ze ja nie panuje nad rozbieraniem się?" - przecinek przed "mogłabyś" (trzeba oddzielić dwa czasowniki) i literówka w "że".
"-Hm... Gdzie on do cholery jest -zamyśliła się- no nic. Jeszcze go znajdę.,,," - przed "do cholery" przecinek, bo to wtrącenie, a zatem po "do cholery" też przecinek. No i wielokropek ci się przeistoczył w kropkę i trzy przecinki ;)
Usuń"-Naprawdę nie chcesz mi się przeciwstawiać, bo nie tylko prawo będzie tutaj jedyną złamaną rzeczą.-rzekła i zmierzyła go spojrzeniem mogącym zabijać." - tutaj średnio pasuje mi to "jedyną" albo "tylko", zależy jak zdanie ułożyć. Może po prostu "...bo prawo nie będzie tutaj jedyną złamaną rzeczą"? I ten, przecinek po "spojrzeniem". Poza tym, nie skomentowałam tego wcześniej, bo zapomniałam: dobry argument jest dobry <3
"Trzęsąc się w środku dalej stał im na przeszkodzie." - przecinek po "w środku".
"Zobaczył jak ręka czerwonowłosej zaciska się w pięść i nim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować leżał nieprzytomny na podłodze." - przecinek przed "leżał".
"Nie znoszę jak ktoś opóźnia moją prace." - przecinek przed "jak".
"Bał się chociażby odezwać, wiedział że dziewczyna jest już niesamowicie zirytowana." - przecinek przed "że".
"Zrównał się z nią i usłyszał jak z naprzeciwka ktoś idzie." - przecinek przed "jak".
"Zajmij się tymi tutaj, ja pójdę dorwać Kageyame." - Kageyamę.
"Ona poleci za jednym a on ma się zając grupą, na oko trzydziestu rosłych mężczyzn." - przecinek przed "a" (nie zawsze się go tutaj stawia, ale w tym przypadku tak, bo to zdania przeciwstawne). I literówka w "zająć".
"I nim zdążył zapytać; Erza wzięła rozbieg." - przecinek, nie średnik.
"Nim ktokolwiek zdążył coś zobaczyć dziewczyna wykonała ostry skręt w prawo, skoczyła na ścianę i odbiła się od niej." - przecinek po "zobaczyć".
"I tak balansując puściła się biegiem. Skacząc od jednego do drugiego przebiegła całą odległość. No prawie całą." - przecinki przed "puściła", "przebiegła" i "prawie".
"Zaskoczona niespodziewanym ruchem straciła równowagę (...)." - przecinek przed "straciła".
"Gray niewiele widział, ale domyślił się co się stało." - przecinek przed "co się stało".
"-Szefie wszystko gotowe- powiedział zmachany Kageyama wręczając Erigorowi flet." - przecinki po "szefie" (ogólnie po albo przed wołaczem, zależy od jego miejsca w zdaniu, stawiamy przecinek) i jeszcze jeden po "Kageyama".
"Kageyama widząc pełen powątpiewania wzrok pracodawcy kontynuował wyjaśnienia" - przecinki po "Kageyama" i po "pracodawcy" (bo tekst w tych przecinkach to wtrącenie).
"Wyjął broń z zamiarem zabicia tego idioty, ale stwierdził że mu daruję." - narrator daruje? Bo to "ę" na końcu... I przecinek przed "że".
"W drzwiach zobaczył tego różowo włosego młokosa." - tutaj też ten różowowłosy, tak jak wcześniej ;)
"Natsu niewiele myśląc uśmiechnął się i wyjął z kieszeni laskę dynamitu, a z drugiej zapalniczkę." - "niewiele myśląc" jest wtrąceniem, wiesz chyba, co z tym zrobić ;)
"Erigor stanął nie pewnie i wpatrywał się w dzieciaka." - "niepewnie" razem.
Usuń"Natsu przysunął zapalniczkę pod lont, ale ta zgasła. Zaklął pod nosem i spróbował na nowo, ale ta ciągle gasła." - tutaj, by to lepiej brzmiało, zmieniłabym w drugim zdaniu "ta ciągle gasła" na "z tym samym skutkiem" albo coś takiego, ale to tylko taka sugestia ;)
"Ci, którzy tego nie zrobili, no cóż mieli pecha." - tutaj "no cóż" jest wtrąceniem, więc po tym wyrażeniu też przecinek.
"Niektórzy martwi, inni tylko ranni, ale byli też tacy którzy przeżywali przed śmiertelną agonię." - "przedśmiertelną" razem, przecinek przed "którzy".
"Przerażeni, niezdolni do ruchu siedzieli czekając co przyniesie przyszłość." - przecinki przed "czekając" i przed "co".
"-Nie dotykaj mnie, kretynie!- wrzasnęła Erza waląc jakimś biedakiem o ścianę." - przecinek przed "waląc".
Mogłam coś pominąć, ale starałam się wypisać wszystko ;) Wypisałam ci tego sporo, ale ogólnie nie jest źle, interpunkcja to zła rzecz jest. Po prostu ;P
Czekam na następny rozdział, zastanawiam się, czy będziesz teraz wszystko z oryginalnego Fairy Tail przekładała na twoją wersję, czy też może będą przeżywać jakieś... nie wiem, jak ująć, "swoje" przygody ;3
Wenę przesyłam, czasu życzę i także: powodzenia w szkole! ;)
Pozdrowionka~!
Mwahahaha! Juvia trafiła na Twojego bloga i tak łatwo go nie opuści!
OdpowiedzUsuńJa chcę kolejny rozdział! I ja chcę Juvię! Ja chcę! Chcę, chcę i jeszcze raz chcę, więc daj mi rozdział! Szybko.
Pozdrawiam, życzę weny i obiecuję, że w następnym rozdziale skomentuję dłużej!
~Juvia Lockser (niegdyś Jinx Xxx)